Od lipca do grudnia 2021 roku w Muzeum Współczesnym Wrocław odbywała się korespondencyjna akcja Pocztówka z kolekcji. W działaniu wzięło udział dziewięć seniorek, panie: Barbara ze Szczecina, Teresa z Siechnic, Danuta z Polic, Barbara z wrocławskich Swojczyc, Krystyna z wrocławskich Popowic, Elżbieta z wrocławskiego Nowego Dworu, Elżbieta z wrocławskiego Nadodrza, Helena z wrocławskiego Szczepina, Barbara z wrocławskiego Śródmieścia. Przez pół roku wymieniały one listy z edukatorkami muzealnymi – Anną Krukowską i Małgorzatą Rzerzycha-Myśliwy, dzieląc się swoimi przemyśleniami na temat wybranych dzieł sztuki. Prace artystów i artystek większość uczestniczek miała okazję zobaczyć jedynie za pośrednictwem pocztówek z wizerunkami dzieł.

Poniżej znajdą Państwo reprodukcje dzieł sztuki oraz wybrane cytaty z wypowiedzi uczestniczek na ich temat.


Włodzimierz Borowski, Est-etyka, Autoportrety (fragment), 1976
kolekcja Muzeum Współczesnego Wrocław, fot. M.Kujda / © MWW

Zdjęcie fragmentu pracy Włodzimierza Borowskiego „Est-etyka, Autoportrety”. Lekko zabrudzona jasna kartka, na której w górnej części widać czerwony odręczny napis dużymi literami „DLACZEGO TEN OGRÓD OGRANICZONY JEST MUREM? UNIKAM GO WZROKIEM – ABY NIE ZMĄCIŁ RADOŚCI”. W lewym dolnym rogu odręczny napis dużymi literami w kolorze granatowym „AUTOPORTRET II”.

Pani Teresa z Siechnic: Podoba mi się tytuł Est-etyka, lubię grę słów. Sam obraz, który ma być autoportretem, nie zachwyca mnie, to nie moje kolory, wydają mi się jakieś mdłe i nudne. Może chodzi o to, by każdy tą przestrzeń czymś wypełnił? Swoim ogrodem? […], dlaczego autor pyta o mur otaczający ogród? Nie chce nas tam wpuścić?[…] Dla mnie ten obraz to zagadka. (24.08.2021)

Pani Barbara z wrocławskich Swojczyc: Dla mnie ogród to: kwiaty, kwitnące krzewy, zapach świeżo skoszonej trawy, zapach koperku, mięty i malin, brzęczących pszczółek i śpiących paktów. Małgosiu, jak widzisz moje wyobrażenie ogrodu różni się od tego opisanego przez W. Borowskiego za tym niewidocznym murem. (1.08.2021)

Pani Helena z wrocławskiego Szczepina: Życie bez ogrodu, warzywnego i kwiatów – łąki i pól nie istnieje. Z dzieciństwa pamiętam pigwę i teraz mam ją też na swoim ogródku. Pamiętam smak gruszki „zgniłki” bo w środku wyglądała jak zgniła – coś wspaniałego, czuję smak jabłka – kosztele, których nigdzie się nie spotyka. (12.08.2021)

Pani Danuta z Polic: Ogród, ogród uosabia życie. Podlega ciągłym zmianom, zgodnie z porami roku. Ogród to ciągłe odradzanie się życia z udziałem człowieka, jego wysiłku, pracy. Czy odgradzamy się murem, by nikt nie wrzucił kamyczka do naszego ogródka i nie zakłócił naszego dobrostanu?! Może. Ale ogród ma to do siebie, że zawsze wyrasta w nim coś wyższego od muru. Coś, co ciekawie zagląda na zewnątrz. Metaforycznie rzecz ujmując tym, co wyrasta ponad ograniczenia, bariery jest dla mnie twórca, artysta. (6.09.2021)

Pani Barbara z wrocławskiego Śródmieścia: Słowo „ogród” w autoportrecie autora to bardziej dla mnie zaproszenie do rozmowy o życiu nie sztuce współczesnej. (5.08.2021)

Pani Krystyna z wrocławskich Popowic: Każdy ma inny mur z innego powodu. Mur jako izolacja od świata zewnętrznego, od cierpienia; mur jako obrona przed niechcianą ingerencją; mur jako oznaczenie naszego terenu – granica posiadania. Mury były i będą. Jacek Kaczmarski śpiewał jednocześnie: „A mury rosły, rosły, rosły…” i „A mury runą, runą, runą…”. Historia kołem się toczy. Jedne mury runą, inne powstaną. Coś czasem powinno nas ograniczać. (21.09.2021)

Pani Elżbieta z wrocławskiego Nowego Dworu: Dlaczego ten ogród ograniczony jest murem? No właśnie! Kolejne dekady życia każdego przeciętnego człowieka wyznaczają mu konkretne zadania do wykonania tzn. zdobycie wykształcenia, wejście na drogę zawodową, założenie rodziny, wychowanie dzieci – i gdzie tu miejsce na sztukę? Wszystko wg mnie zależy od środowiska, w którym się wychowaliśmy! Ja wychowałam się w rodzinie, która lubiła czytać książki. I to były te ogrody – literatura piękna. (9.08.2021)

Pani Barbara ze Szczecina: Tą pocztówką jestem jednak zawiedziona – w oryginale jest to obiekt, który został sfotografowany, ale wtedy stracił swój walor. Ja widzę, że to jest coś przestrzennego i ciekawi mnie ta druga strona, niewidoczna – taka sama, symetryczna, inna? (5.08.2021)

Pani Elżbieta z wrocławskiego Nadodrza: A jeśli chodzi o granice w sztuce? Sztuka powinna być wolna od wszelkich zakazów i nakazów, bo ilu artystów tyle osobowości bogatych w rozmaite emocje i wyobraźnię. Pamiętam sztukę okresu socrealizmu – wtedy narzucano artystom tematy prac – dla mnie to koszmarki, wręcz czuję, że malowali pod przymusem, również wartość artystyczna tych prac pozostawia często wiele do życzenia… (27.08.2021)


Zofia Kulik, Ogród (Libera i kwiaty), 1996–2004
własność Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, w depozycie Muzeum Współczesnego Wrocław, fot. M.Kujda / © DTZSP

Zdjęcie pracy Zofii Kulik „Ogród (Libera i kwiaty)”. Zdjęcie szczupłego nagiego mężczyzny na czarnym tle. Jego tors przesłonięty jest ogromnym pomarańczowym kwiatem. Widać tylko rozczapierzone ręce i nogi oraz szyję i głowę.

Pani Teresa z Siechnic: O Liberze usłyszałam, gdy poruszył opinię publiczną pracą pokazującą obóz koncentracyjny do zbudowania z klocków lego. Na fotografii od razu widać, że to postać, która ma szokować. Na pewno w ogrodzie zrobiłby mnóstwo zamieszania. A co na to kwiaty? Kwiaty lubią Słońce, wodę, motyle i pszczoły. A Libera? On tylko wpadł tu na chwilę i zupełnie nie pasuje do otoczenia. Czerwony kwiat jest jak ostrzegawczy sygnał, trochę kojarzy mi się też z ogniem i promieniującym ciepłem.
Mężczyzna ma takie długie i chude kończyny, jak jakiś owad z innego świata, ze złego snu. Czasem dzieci bawią się tak, że chowają się i nagle wyskakują z ukrycia, żeby przestraszyć innych. Libera też tak straszy, tylko bezgłośnie.[…] nie usłyszymy ani szeptu ani krzyku – to fotografia, uchwycona chwila, zatrzymany czas. (23.09.2021)

Pani Barbara z wrocławskich Swojczyc: Autorka na czarnym, jednolitym tle przedstawia roznegliżowanego mężczyznę z dużym pomarańczowym kwiatem. Chudy mężczyzna wygląda jak brzydka kukła z tymi podniesionymi rękoma i rozkraczonymi nogami. Czarne tło jest ponure i przytłaczające. Jedynie pomarańczowy kwiat jest piękny i dojrzały. (25.09.2021)

Pani Danuta z Polic: Zaskoczona byłam i tym razem, więc czym prędzej zapisałam swoje pierwsze myśli. Oto one:
– Co to? Pajac, taki Pinokio poruszany sznureczkami (taki souvenir z Włoch)?
– Kwiat czerwony, czy dlatego taki duży, by przykrył nagość?
– Ależ rozczapierzone palce dłoni, ręce uniesione w geście poddania.
– Kolana ugięte jakby człowiek chciał coś podnieść, a może już podniósł?
Wracam po kilkunastu dniach do pocztówki i refleksja: Ojej: pojawiają się podobne myśli na temat życia i śmierci tak, jak przy pracy W. Borowskiego.
[…] Postać Zbigniewa Libery mimo, że umieszczona w centrum – wsiąka w czerń. Gdyby nie rozstrzelone palce dłoni i zgięte kolana nóg, symbolizujące według mnie sprzeczne uczucia: agresję i uległość, to człowiek wtopiłby się całkowicie w „czarną dziurę” (śmierć?). A może człowiek targany życiem pozwala poruszać się jak pajac? […] A może ten kwiat czerwony jak krew uosabia życie i jest oznaką miłości, dobra? […] Otaczająca postać i kwiat czerń nie tylko obrysowuje sylwetkę, ale i akcentuje żywotność kwiatu. (24.10.2021)

Pani Krystyna z wrocławskich Popowic: Mam wątpliwości, czy nagość w sztuce jest potrzebna. Czy bez niej nie da się wyrazić jakichś myśli? […] Piszę o nagości, bo tym razem pocztówka z kolekcji pokazuje fotografię nagiego mężczyzny […]. Jest na niej artysta Zbigniew Libera przysłonięty częściowo dużym kwiatem. Od razu pomyślałam sobie o jednej z bohaterek książki Mariusza Szczygła „Kaprysik. Damskie historie” – o pięknej pani Ani, która u fotografa robiła sobie regularnie zdjęcia m.in. z kwiatami. Zdjęcia oglądał potem tylko jej mąż. Ot, taki artystyczny kaprys, który pokazywał piękno. Mam wątpliwości, czy fotografia z Liberą pokazuje piękno. Jego ciało różni się od współczesnego wzorca z siłowni i fitness klubów. (21.09.2021)

Pani Elżbieta z wrocławskiego Nadodrza: Moje skojarzenia związane z tą pracą dalekie są od erotyki, prędzej ten kolaż kojarzy mi się z wiosną, bo to i piękny mak i rozpłaszczony jak żabka mężczyzna na czarnym kocyku… Jeśli chodzi o emocje to czułam się lekko zawiedziona, ponieważ praca wydaje mi się zbyt dosłowna. Może autorka chciała pokazać poprzez zasłaniający pana Liberę mak – jego ciepłą i delikatną duszę mimo, że pan robi wrażenie smutnego i raczej w nie najlepszym nastroju. Mak chyba jest bardzo trafioną metaforą do ludzkiego wnętrza, jego kruchości i ulotności i delikatności. Nad łóżkiem powiesiłabym raczej inna pracę tej autorki – „Od Syberii do Cyberii II” – gdyby tylko moja ściana była trochę dłuższa. (4.10.2021)

Pani Barbara ze Szczecina: […] zestawienie kolorów jest w moim guście, ale nie powiesiłabym pana Libery w swoim pokoju na ścianie. Byłby mnie straszył. On krzyczy albo „ratunku”, albo „poddaję się”, […] albo ja też tu jestem i mnie nie przykryjesz, choć próbujesz. […] A może ta moja pocztówka z makiem oznacza, że p. Libera to tzw. „słomiany ogień”? Maki są nietrwałe, szybko więdną zerwane, mogą kusić tylko w swoim naturalnym środowisku. (…) Widziałabym dużą różnicę pomiędzy spojrzeniem W. Borowskiego a Zofii Kulik. Tamten, tzn. Borowski czuł jakieś ograniczenie, czemu dał wyraz w pytaniu, no i formie […], a Kulik bawi się. (27.08.2021)


Stanisław Dróżdż, Klepsydra, 1967–1990 (fragment)
własność Dolnośląskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, w depozycie Muzeum Współczesnego Wrocław, fot. M.Kujda / © DTZSP

Zdjęcie pracy Stanisława Dróżdża „Klepsydra”. Czarne wyrazy na białym tle. Od góry pięć razy powtórzone słowo „było”, od najmniejszego do największego, po środku duże słowo „jest”, poniżej powtórzone pięć razy słowo „było”, od największego do najmniejszego.

Krystyna z wrocławskich Popowic: I przeszłość i teraźniejszość decydują o przyszłości. Jednak działa to też w drugą stronę. Nasze plany na przyszłość mogą determinować nasze bieżące działania, a przeszłość może być przeszkodą lub wsparciem w osiągnięciu przyszłych celów. Wszystkie te trzy formy czasu oddziałują na siebie.
[…] Nie wiem co Ci odpowiedzieć na Twoje pytanie o rolę „było”, „jest” i „będzie” w sztuce. Sztuka raczej nie cofa się i nie tkwi w miejscu. Dlatego w sztuce ważniejsze jest “”będzie”. (12.10.2021)

Pani Barbara ze Szczecina: Chyba mi wyszło, ze mój pojęciokształt jest zmienny, a w świetle pytania jaki układ słów może odzwierciedlać moje spojrzenie na życie i sztukę to, jak na dziś, byłby to zestaw: (małe) było – (małe) jest – i (większe, z takimi „drżącymi” literkami) będzie. Od razu wyjaśniam, że te drżące literki miałyby oznaczać niepewność, a nie obawę. (11.10.2021)

Pani Elżbieta z wrocławskiego Nowego Dworu: Przesłanie „Klepsydry” jest bardzo uniwersalne. Opisuje nasz świat, świat każdego z nas w każdym wieku. Nurt poezji wizualnej przemawia do nas wszystkich. Ale z całym szacunkiem dla Autora Stanisława Dróżdża dla mnie „było” nie jest mniejsze od „jest”. (6.10.2021)

Pani Elżbieta z wrocławskiego Nadodrza: W pierwszej chwili kiedy zobaczyłam murale inspirowane poezja Dróżdża pomyślałam sobie – fajny pomysł graficzny – ludzie popatrzą i pomyślą… były to pojedyncze wyrazy z wierszy poety przeniesione na ściany budynków w technice murali.
Teraz patrzę na pocztówkę od Ciebie i tak sobie myślę, że to co JEST, jest naprawdę najważniejsze, a to co BYŁO bardzo szybko znika za horyzontem.
Chyba na tym polega piękno tego wiersza, że w takiej krótkiej treści zawarł tyle treści za pomocą 2 słów – dla mnie Mistrzostwo! (16.12.2021)


Slavs and Tatars, When in Rome, 2010
kolekcja Muzeum Współczesnego Wrocław, fot. M.Kujda / © MWW

Zdjęcie pracy Slavs and Tatars „When in Rome”. Na podłodze leży tablica w górnej lewej połowie po przekątnej w kolorze granatowym, po prawej stronie w kolorze czerwonym, u dołu w kolorze zielonym. Na kolorowych tłach rozłożone są monety. Po środku leży betonowa tablica z wyżłobionym obramowaniem i napisem po środku „WHEN IN ROME DO AS THE ROMANS DO”, gdzie do słowa „ROMANS” dopisano czarnym flamastrem litery „IANS”, zmieniające wyraz na „ROMANIANS”.

Pani Krystyna z wrocławskich Popowic: W pracy Slavs and Tatars przeciwstawienie słów Romans i Romanians słusznie kojarzy Ci się z różnymi kulturami. A co z tego ma wynikać? Ja mam kilka pomysłów na to, co artyści tego napisu na monumencie chcieli nam powiedzieć:
– Tak samo lubią Romans jak Romanians.
– Wolą Romanians, skoro skreślili w pewnym sensie Romans.
– Romans zniknęli, bo przyszli Romanians.
[…] jestem przekonana, że Slavs and Tatars oczekują od nas zastanowienia się, co na świecie dzieje się i dlaczego. Waśnie plemienne nadal są. Pokoju nie ma. (26.11.2021)

Pani Elżbieta z wrocławskiego Nowego Dworu: Jeżeli chodzi o ostatnią pocztówkę to mam kłopot. Nie umiem odnaleźć artyzmu? Tu chyba ważniejsze jest przesłanie niż forma artystyczna? (26.11.2021)

Pani Barbara z wrocławskich Swojczyc: Długo przyglądam się pocztówce, którą mi przesłałaś i zastanawiam się co ja na niej widzę?
Przyznaję, że niewiele mogę z niej przeczytać! Chyba brak mi artystycznej wyobraźni. Gdyby nie napis „Kiedy jesteś w Rzymie zachowuj się jak Rzymianin…”, … czy jak Rumuni lub Romowie? – odczytałabym go jako rysunek pomieszczenia w perspektywie. Jako pokój z kolorowymi ścianami, a jedna z tych ścian ozdobiona jest sztukaterią w geometrycznych kształtach. (14.12.2021)