Ten schemat w praktyce zna wielu z nas: dzieciństwo i młodość przeżywane w domu rodzinnym, potem studia i mieszkanie w akademiku, na stancji lub w mieszkaniu studenckim, po studiach praca, małżeństwo, lepsza praca, kredyt i w końcu upragnione mieszkanie własnościowe. Bo przecież, jak pisze Marta Skowrońska, „lepsze ciasne, ale własne, na kredyt, ale przynajmniej nie ładuje się pieniędzy w kieszeń właściciela i wiesz, że to twoje”. Z kredytem i (nie)własnym mieszkaniem stajemy się pełnowartościowymi i dojrzałymi członkami społeczeństwa.

Są jednak ludzie – i jest ich coraz więcej – którzy schemat ten przełamują. Nie zawsze z własnej woli dokładają do niego jeszcze jeden element – wynajęcie pokoju lub mieszkania.

Wynajmowanie mieszkań z całą pewnością nie jest zjawiskiem nowym, ani też marginalnym, szczególnie dla mieszkańców Niemiec, Holandii, Szwajcarii czy krajów skandynawskich. Można jednak powiedzieć o polskiej specyfice tej formy zamieszkiwania. Składa się na nią kilka czynników, wśród których wyróżnić warto niski standard mieszkań oddanych pod wynajem; stłoczenie w nich należących do właścicieli przedmiotów i mebli, w tym nieśmiertelnych meblościanek na wysoki połysk, których – broń Boże! – nie można przekształcać czy wyrzucać; wysoka cena wynajmu i wciąż obecny w Polsce kult własności prywatnej, nawet jeśli w rzeczywistości mieszkania – aż do momentu spłaty kredytu – są formalnie własnością banku.

Tym zagadnieniom poświęcony został album Natalii Fiedorczuk. Wspólnie z autorami zamieszczonych w nim artykułów – Martą Skowrońską i Filipem Schmidtem – zastanowimy się nad zjawiskiem wynajmowania, współmieszkania i tworzenia domu. Rozmowę poprowadzi Katarzyna Wala.