Przednowoczesność pełnię uznawała za naturalną i niezależną od woli człowieka. Nowoczesność zaczęła z pełnią eksperymentować, pragnąc raz to ją zniszczyć raz to skonstruować od nowa. Ponowoczesność do końca pozbawiła nas złudzeń: każda pełnia jest sztuczna – każda pełnia jest sprawą kultury, jest narracją, przy czym jest niezbędna do życia. Proces dochodzenia do tego wtajemniczenia najpełniej widać właśnie w sztukach wizualnych XX i XXI wieku.

Historia kolejnych ruchów awangardowych i postawangardowych XX i XXI wieku pokazuje, że sztuka stała się polem doświadczeń niezapośredniczonych, eksperymentów z ciałem i świadomością, przekroczeń racjonalności i konwencji społecznych, i wreszcie -wtajemniczeń w nowe podstawowe sensy i znaczenia. Futuryści i dadaiści czekali na śmierć starego zakłamanego świata, na jego rubieżach abstrakcjoniści mistyczni doznawali wtajemniczeń w czyste nieprzedmiotowe wymiary i duchowe światy. Surrealiści poszukując konwulsyjnego piękna prowokowali „inne” stany świadomości.

Performerzy do dziś konstruują nowe prywatne rytuały w ramach których przekraczają granice kulturowe poszukując sacrum w cielesności. Próbuje się też wypreparować doświadczenie z otoczki codzienności włączając ją w świat idei konceptualnych lub w nowe przestrzenie bioartu. Wielu inspiruje się rozmaitymi „innymi”, ikoną i mistycyzmem chrześcijańskim, buddyzmem. Pełnia jest wciąż poszukiwana przy całej bolesnej świadomości jej sztuczności.